9.02.2016

Od Ivety, c.d Thomas

Zaśmiałam się i kiwnięciem głowy zgodziłam się na propozycję chłopaka. Na tę chwilę zaproponował bym razem z nim usiadła na ławce, by psy wybiegały swoją energię. Teraz uprzytomniałam sobie, że zaprosił mnie na kawę, gdy nawet nie zna mojego imienia. Wyciągnęłam do niego dłoń, jednocześnie przedstawiając się:
-Iveta, ale mówią mi w skrócie Iv.-Odparłam, nadal się uśmiechając. Mężczyzna uścisnął mi dłoń, zdradzając mi jednocześnie swoje imię, Thomas. 
Siedzieliśmy na ławce, w cieniu. Kątem oka, spojrzałam na niego. Był raczej wyższy ode mnie. Miał gęste, brązowe włosy. I pomyśleć, że kiedyś też miałam taki kolor włosów. Był dość wysportowany. Ciekawe czy lubi koszykówkę. Obserwowałam Merie jak i czarnego owczarka Thomas'a, Zeusa. Ciekawe imię dla czarnego psa, jakiż Zeus w mitologii greckiej raczej panował nad wszystkimi i był bogiem nieba. Tym bardziej, że Merie ciągle chodziła za czarnym owczarkiem, ten wyglądał na onieśmielonego. Ri zresztą jak zwykle pełna życia i energii paliła się do zabawy i co raz wesoło skakała obok Zeusa i wesołymi szczeknięciami zachęcała go do zabawy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka. 
Stał obok mnie, wyciągając w moją stronę rękę. Chwyciłam ją a ten pomógł mi wstać. 
-To idziemy? Ja stawiam.-powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech.
-Jeżeli ty stawiasz, to bardzo chętnie.-zaśmiałam się. Zawołaliśmy nasze czworonogi. Pierwsza przybiegła Merie, a za nią biegł Zeus. Istne przeciwieństwa z wyglądu. 
Zapieliśmy ich na smycz i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni. Szliśmy przez park, więc nie było jeszcze tak upalnie. 
Gdy doszliśmy do kawiarni, Thomas zaproponował bym zajęła miejsca gdy on pujdzie zamówić kawę. Kawiarnia znajdowała się na placu głównym. Usiadłam na dworze, wybierając miejsca pod wielkim parasolem obok fontanny, z której biła fala ochłodzenia. Zresztą małe kropelki wody tworzyły charakterystyczną mgiełkę, która delikatnie muskała moją skórę, sprawiając że czułam ulgę od gorąca. Spojrzałam na Zeusa i Merie. Siedzieli obok fontanny, tak by spadały na nich większe krople wody. Nie wiedziałam czy bardziej współczuć Ri czy Zeusowi. Merie jest Huskym, więc nie jest przystosowana do takich upałów a z drugiej strony Zeus był czarnego umaszczenia. Moja głowa opierała się na rękach. 
-Już jestem.- usłyszałam głos Thomasa, który położył przedemną, zmrożoną kawę. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Moja ulubiona w upalne dni.-Odparłam. Thomas uśmiechnął się.
-Dziękuję. -dodałam.
-Nie ma sprawy. Musiałem jakoś ci wynagrodzić niezdarność Zeusa.
-Nie trzeba było.-powiedziałam po czym napiłam się zmrorzonej kawy. Zimny napój, rozprowadził się po moim wnętrzu, dając upragniony chłód.

Thomas?
xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz