10.02.2016

Od Debry, c.d Jakiś chłopak

Było jeszcze ciemno, słońce jeszcze się nie pojawiło, ale było dosyć ciepło. Wiał wiatr i co chwilę na moje włosy spadała pojedyncza kropla wody, która została po wieczornym deszczu. Szłam w kierunku parkingu. Moje włosy co chwilę pod wpływem wiatru wpadały mi do oczu. Dotarłam do mojego samochodu. Czarny, nieco pobrudzony Citroen. Wsiadłam do środka i od razu przekręciłam kluczyki. Jechałam dosyć szybko, ponieważ miałam tylko jakieś 15 minut na dojechanie do baru. Minęłam kilka sklepów i byłam już na przeciwko mojego celu. Zatrzymałam się jakieś 10 metrów od głównego wejścia, ale jako iż jestem pracownikiem, weszłam od zaplecza. Za barem stał już Martin, który szykował szklanki do drinków i kieliszki. Rzuciłam swoją torbę na krzesło, które wydało głuche tąpnięcie. Chłopak odwrócił się w moją stronę i gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Hej Dem! Wyspana?
- Nie denerwuj, proszę - powiedziałam zabierając służbowe ubranie do toalety. Szybko przebrałam się w sukienkę, którą swoją drogą lubiłam.



Podeszłam do lady. Martin był jak zwykle ubrany w garnituropodobne coś... Spojrzałam na niego, a kiedy nasze oczy się spotkały, uśmiechnęliśmy się do siebie nawzajem. Podeszłam do pierwszego stolika i ustawiłam krzesła, a potem zrobiłam to samo z resztą. Pierwsi klienci weszli do baru dopiero o 12 po południu. Podeszłam do stolika i rozdałam menu. Zauważyłam, że śledzili każdy mój ruch.
- Coś mi się wydaje, że będzie ostro - powiedział Martin.
- Wiem właśnie...
Podeszłam do stolika, aby zebrać zamówienia, a ponieważ gości było coraz więcej nie nadążałam z obsługą. Z pomocą przyszła mi dziewczyna Martina. Kiedy odchodziłam od stolika z zebranym zamówieniem, jeden z mężczyzn uderzył mnie w moje tyły. Zrobiłam zniecierpliwioną minę, po czym powoli się odwróciłam, kiwnęłam głową i szczeliłam mężczyznę z liścia w twarz. Wściekła trójka wstała i zaczęła zbliżać się do mnie, na szczęście pomógł mi jakiś chłopak...


Jakiś chłopak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz